czwartek, 26 lipca 2012

granie, śpiewanie, chlanie

no tak. miałam pograć z ziomkiem, bo toner trzeba kupić, ale nie! kurwa mać.
no dobra obiecał mi, że po prostu zamiast o 12 to o 16. whatever. pff.

zakupiłam najnowszy nr "Tatuażu"
pozdrawiam i polecam. reszty gazet o tej samej tematyce (np TattooFest) już tak dawno nie kupowałam, że już zapomniałam jak wyglądają. kocham Empik, bo są w nim praktycznie wszystkie najbardziej znane tytuły. swoją prywatną kolekcję oceniam na mało zaawansowaną.

teraz jednak takiej prasy jest o WIELE więcej, więc muszę się sprężyć, bo mam na oku unikatowe cudeńko i zaraz po nie biegnę do Empiku... tak. to jest mój świat. książki, muzyka, gry... sztuka. mogę bardzo śmiało pokusić się o stwierdzenie, że Empik to moja namiastka nieba. chociaż wczoraj się trochę zawiodłam... mianowicie kończą mi się farby, które mogę kupić tylko w Empiku, a tam ich nie ma... i co teraz? :(
nie wiadomo nawet ile będę musiała czekać... a tyle w głowie... i na głowie.

wtorek, 24 lipca 2012

bo kocham mych braci...

tak dzięki jednemu najprawdopodobniej nie będziemy mieli namiotu na Woodstock... ale jeszcze zobaczymy jak to wyjdzie. całe 5 dni na to mamy ;P coraz mniej czasu... a to wygrzebałam przed chwilą xD
pijany Fit to przedziwny Fit. nie proponujcie mi alkoholu.
2010 to był dobry rok. Papa Roach i w ogóle... ;D
a tu co się wyrabia? doborowe towarzystwo :*
ten to nawet na noc nie wracał! serce mi się krajało! <33
tak, to było 2 lata temu. a rok wstecz? byłam SAMA i było średnio. na szczęście Marek z Opola tam był ze swoimi ziomkami i Rasta Autkiem więc wa jakiś sposób mnie wybawili z opresji samotności :DD
lol, samotność na Woodstocku. mhm. xD

na szczęście starszy brat jest ulepiony z troszeczkę innej gliny i nie komplikuje mi życia, a wręcz mi pomaga. nie do wiary, huh? xd
taki efekt (jeżeli chodzi o zieleń) chcę osiągnąć. i przy okazji przedstawiam Jess. zajebista laska. śpiewa sobie i robi milion innych rzeczy, a przy okazji ma zielone włosy. :D
czekają mnie zakupy ;x obawiam się hurtowni fryzjerskiej, bo nigdy tam nie byłam...
1. rozjaśniacz,
2. toner (green apple),
3. niespodzianka,
4. bardzo intensywna, dogłębna i droga pielęgnacja. ;D


ale czego się nie robi, huh? jest 5 rano, a ja piszę ze zajomą z Opola, słucham zespołu Jess ~> KLIK
love it. love my life. nawet moje wory pod oczami. pół nocy grałam w najdziwniejszą grę ever:
jeżeli marzy Wam się gra w Douchebags Chick <~ klikajcie. chodzi ogólnie o to, że jesteście brzydką laską, a macie zrobić karierę. proste? ;p


czas spać. czas się do kogoś przytulić. gdzie jest moja karta pamięci? nie mam muzyki w telefonie? ;x

XP€N$IV $H1T

skończyłam moje cudeńko nr któryśtam:
kocham być uwalona farbą, kredkami i wszystkim, co sprawia, że jestem tak mega, mega szczęśliwa i usatysfakcjonowana. tak, nic jak sztuka mnie tak nie buduje od wewnątrz. żadna witamina, aminokwas, proteina, kaloria. nic, po prostu nic nie jest w stanie temu dorównać.

DIY me

niesamowite jak ludzie potrafią być ograniczeni. ubierają się właściwie tak samo, makijaż to dla nich czarna magia (moda? nie, to nie moja brocha. mówię to co widzę. tak samo jeżeli chodzi o make up). nie widuję na ulicach wielu indywidualistów. chyba, że typowy HIPSTA to indywidualista, ale takich jest 8/10 przechodniów, którzy ewidentnie nie ubierają się w sieciówkach typu H&M etc.
wyśmiewam subkultury. może jak miałam 15-16 lat myślałam,że to forma indywidualizmu i poniekąd tak pewne jest, ale w momencie, gdy punków, metali etc jest całe stado i co najmniej 60% z nich swoje "indywidualne ciuszki" kupiło na rockmetalshop'ie... u know what I mean. nikogonie mam zamiaru obrażać, tu nie chodzi o wywołanie zamieszania. to to, co zaobserwowałam. dlatego zakochałam się w DIY.
co to jest? zapraszam do Cioci Wiki: DIY <~ klikasz i masz.

moja przygoda z DIY zaczęła się baaaaaaaaaardzo dawno temu, gdy jeszcze w gimnazjum przerabiałam sobie ubrania, by ze zwykłych lumpeksiarskich bądź też sieciowych ciuchów zrobić z nich coś po prostu w swoim stylu. miałam szczęście mieć babcię krawcową, która nauczyła mnie podstaw.
może to zabrzmi dziwnie, ale należę do osób, które chodzą w swoich ubraniach ile się da. niektóre moje ciuszki mają po kilka lat, co mi nie przeszkadza w żaden sposób, ponieważ są w stanie idealnym :) oczywiście, że chodzę na zakupy, ale wybierając nowe rzeczy mam wytyczone pewne kryteria:
1. wytrzymałość,
2. uniwesalność,
3. cena w granicach rozsądku.
jednak nie zawsze znajduję to czego naprawdę chcę lub to czego chcesz jest dla mnie zwyczajnie za drogie bądź nie ma mojego rozmiaru... wiele czynników może się na to składać. nie jestem artystką, nie jestem niesamowicie zdolna... ale posiadając odrobinę umiejętności, wiedzę oraz duuuuuuuuuuużo wyobraźni mogę powiedzieć, że stworzyłam kilka (oczywiście w moim mniemaniu, tak? bo to MOJE ciuchy i zrobiłam je tylko dla SIEBIE - by nie było niedomówień, nie chwalę się, podkreślam tylko, że nie piszę tu o tym by zyskać poklask) fajnyh rodzynków, których nikt nigdy, nigdzie nie dostanie. no chyba, że sam sobie zrobi.
i do tego zachęcam! otwórzcie swój umysł, a może odkryjecie w sobie talent? moje najbliższe projekty:
tak, jestem zakochana totalnie w serialu <werble> ........
<33

ja osobiście od kiedy tylko kiedykolwiek sięgnęłam po płótno i (profesjonalne) farby zakochałam się w olejach i nimi właśnie tworzę. wiąże się to z zakupem pędzli (najlepiej) o twardym włosiu, terpentyny (ponieważ farby olejne nie reagują z wodą), specyficznym zapachem, który będzie nam towarzyszyć zarówno podczas malowania, jak i noszenia ciuszków (z mojego doświadczenia mogę stwierdzić, że zapach znika po 1-2 praniach, chyba, że użyjecie jakiegoś gorszego (nie znam się) proszku... wtedy może być to kwestia 3 prań. naturalnie też znaczenie ma ilość powierzchni ciuszka, jaką pokrywacie materiał (im więcej farby tym intensywniejszy zapach).
jeżeli chodzi o terpentynę, jest to rodzaj rozpuszczalnika. trzeba obchodzić się z nim dość ostrożnie (ja sama nauczyłam się malować olejami na płótnie, koszulki to trochę inna kwestia, ale wiele zależy przedewszystkim od naszej wiedzy, naprawdę warto poczytać na ten temat) jako, że jest łatwopalna (!!!) posiada również bardzo specyficzny zapach (ja go osobiście uwielbiam ^.^), który tak naprawdę trudniej jest wywietrzyć niż wyprać... ;P MOŻNA zakupić bezzapachową, nie różni się ani ceną, ani właściwościami. :)
uff. ciekawe czy ktoś to przeczyta. xD
w razie pytań piszcie komentarze, wiadomości... EVERYTHING! :D

coraz częsciej zastanawiam się nad zainwestowaniem w maszynę do szycia... na przykład takie cudeńko:
kwesita 30 zł i 2-3 godzin. sama maszyna 180 zł na Allegro (tak, są tańsze, ale po co mi coś, co zaraz się zepsuje lub nie będzie spełniało moich wymagań?) we'll see. na razie i tak na 1. miejscu jest szczurek na udzie i maszynka do tatuażu :))
tak, to będzie zawsze na 1. miejscu. mam to gdzieś w sobie i już się tego nie wyprę... :)
długa notka. chyba pierwsza na jakiś konkretny temat. pozdrawiam i polecam. na koniec YoLandi FOKKEN Vi$$er <33

niedziela, 22 lipca 2012

Amy Winehouse.

to już cały rok jak nie ma Cię z nami.
niech mówią co chcą, Blake kocha Cię nad życie.
a tam gdzie teraz jesteś na pewno ćpiesz i pijesz na potęgę.
i tak, zajebiście się tam bawisz bez pierdolenia i paparazzi.
i nikt Ci już tego nie odbierze.
kocham Cię Amy.

eh

cały dzień wszystko było ok, a teraz jestem wkurwiona. nie, bez ciśnień, musisz to jakoś przeżyć mój drogi. niedziela dzień cwela - sprawdza się tydzień w tydzień. cały ten weekend jest jakiś przyjebany. nie wiem, co ze sobą zrobić. a np muszę skończyć koszulkę, wystarczy kilka szwów i jest gotowa, 5 min roboty łącznie z szukaniem nitki, lol. a ja nie potrafię. wyszłam dziś po szluga, minęłam z 10 osób, które paliły i żadna nie chciała mi dać pierdolonego papierosa. o chuj chodzi? znalazłam za to dorodny okaz street art'u:
tuż pod domem, a także naprawdę fajne autko! o ile na motoryzacji znam się tyle co nic, to ono mnie urzekło swą praktycznością (jak to brzmi? xD) bo jest na tyle duże by pomieścić 5 osób i ich bagaż, a jednocześnie na tyle małe by wszędzie się wcisnąć. pierdolenie, i tak nie chcę auta! xD

by płynnie zmienić temat: pomidor w słoneczny dzień zawsze smakuje lepiej:
szkoda, że na Woodstock'u ma być burza. mam nadzieję, że to nie pokrzyżuje nam planów, if u know what I mean... :) na dzień dzisiejszy jednak mam prawie (całe kurwa szczęście, że prawie!) blond na głowie i zero hajsu żeby kupić toner i rozjaśniacz i jeszcze wkurwia mnie grzywka. a teraz uśmiech niczym prezenterka TVP:
nie wiem, co sądzić o tej grzywce. nikt oprócz Jarana nie wyraził swojej opinii, a on nie dość, .że jest nieobiektywny to zamknięty totalnie na moje pomysły. dziś nie podoba mu się grzywka, jutro koszulka, pojutrze farby. nie chcesz żebym malowała? o chuj Ci chodzi!!! eh eh eh. jestem najgorsza i zdaję sobie z tego sprawę. ale pamiętaj, że to ja Cię znam najlepiej. jestem też zdrowo popierdolona, ale kocham Cię.

u know that I'm a crazy bitch! :D

nie wierzę, że słucham Avril Lavigne i mi z tym dobrze :P pamiętam ją tak:

była moją idolką na 100% i chuj, musiała zafarbować się na blond i ubierać w emo czaszki, żyletki, agrafki... i coś jeszcze? wolę nie wiedzieć. no ale teraz w roku 2012 nie jest  najgorzej:
mucho gusto :)) jeszcze jedno jej zdjęcie muszę wstawić, bo pierdolnę.
nie mogę się doczekać mojej  zieleni. syoss, który ostatnio zastosowałam na szczęście  ładnie się  spiera i daje dobrą podstawę, czyli nie będę musiała bardzo maltretować swoich włosów utleniaczem. uff.
ogarnęłam przy okazji co tam u niej jak się nią nie interesowałam. zdążyła wypuścić 2x perfumy, wyjść za mąż i się rozwieść i zaprojektować linię ciuchów, a także milion innych rzeczy za co ją podziwiam i niesamowicie szanuję. niestety jak dla mnie za drogie, jednak na pewno są dla mnie i wielu innych inspiracją. linia nazywa się Abbey Dawn - polecam Google.

takiego kroju sukienki szukam od chuj wie kiedy! jakby przeczytała to w moich myślach!
kocham motyw xray (i w Mortalu i na ciuchach :D) i motylki, ale róż do mnie nie przemawia... :/
ten kostium też wyczytała z moich myśli! albo po prostu jesteśmy podobne? :)
a na to nie wpadłam. oryginalnie, ale pozmieniałabym pojedyncze elementy... maruda ze mnie ;P
a to jest po prostu mój must have! zaraz po Wooodstocku idę po nowe farby i to działam! :D
nie wierzę, że ona ma prawie 28 lat... x] a Deryck 32...
byli cudowni razem, ale to ich życie... czasami skomplikowane, jak u każdego.
podsumowując... Avril! bądź! jesteś cudowna! :)

piątek, 20 lipca 2012

aijaj !

nie, nie liczę, że się będziesz tym jarał. :D
efekt końcowy dzisiejszej "weny" zaprezentuję jutro, a dziś zrobię smaka:
ale to nadal nie to, tak czuję. jebać frajerki, które powiedzą, że pomazałam się kredkami Bambino. xD
z ciekawostek? oparzyłam się gorącym olejem podczas robienia obiadu. xD
oto mój bąbel, ostatni. było ich 5 .... a to obiad:
wszyscy jesteśmy dumni.
tak, kocham gastro i gastrować i robić temu zdjęcia <33
cała ja :) i dzisiejszy złoty make up. fiu fiu
czas utulić najukochańsze kochanie i Cat Face'a do snu. a jutro? muszę pomalować paznokcie :D

tytyryryryryyyyyyy !

wkurwiam się, bo nie ma moty i hajsu, a oni potrafią tylko grać na Xboxie.

PIĄTEK!

niesamowicie dobrze się czuję. wszystko jest zajebiste - tak mi się przynajmniej wydaje. :D
obudził mnie Slipknot (który leci i teraz) oraz mój brat z kawą w jakimś chujowym kubku.
niestety dziś wraca do domu... ja osobiście nie mam żadnych planów na wieczór. jutro za to ziomek ma urodziny, a inny ziomek koncert i jest mały dylemat. zważając na brak hajsu najprawdopodobniej będziemy po prostu czekać aż sam ktoś do nas zadzwoni. xD
ale nie mam szlugów i postanowiłam, że muszę zająć czymś myśli:
niestety jeszcze nie mam pomysłu, ale coś przyjdzie. albo samo, albo wesprę się YouTubem. :)
przy okazji pochwalę się mym nowym nabytkiem, który pokochałam całym serduszkiem :D
są 2 i są doskonałe. cieszę się, że mam ten blog. zapycha czas oczekiwania na wolny kibel albo tosta, a przy okazji mam swoją myślodsiewnie. na dworze jest pięknie! miłego dnia. :)